Amator wina wpadł przez pozostawiony portfel
Wojkowiccy stróże prawa nie mieli większych problemów z ustaleniem i zatrzymaniem sprawcy włamania do jednego z domów jednorodzinnych w Dobieszowicach. Jak się okazało, 37-letni rabuś zostawił w jednym z pomieszczeń kurtkę ze swoim portfelem i dokumentami. Być może na roztargnienie złodzieja wpływ miał wypity przez niego w trakcie włamania alkohol. Mężczyzna uraczył się bowiem sporą ilością wina domowej roboty.
37-letni mieszkaniec powiatu będzińskiego skorzystał z faktu nieobecności domowników jednego z budynków jednorodzinnych w Dobieszowicach. Pod osłoną noc, przy użyciu piły mechanicznej, wyciął otwór w drzwiach wejściowych, przez który dostał się do wnętrza. Buszując po wszystkich pomieszczeniach, poszukiwał wszelkich przedmiotów przedstawiających jakąkolwiek wartość. W jednym z pokoi natknął się na balon z winem domowej roboty. Złodziej postanowił w trakcie plądrowania domu uraczyć się znalezionym trunkiem. Wypity alkohol z pewnością rozgrzał go do tego stopnia, że w jednym z pokoi zdjął kurtkę i położył ją na podłodze. Upojenie było tak duże, że wychodząc z domu rabuś zapomniał o swoim okryciu, w kieszeni którego znajdował się też jego portfel z dokumentami. Po powrocie do domu nad ranem właścicielka od razu zauważyła ślady włamania. Kobieta znalazła też kurtkę złodzieja wraz z dokumentami. Wojkowiccy stróże prawa, którzy zajęli się sprawą, od razu ruszyli w poszukiwaniu włamywacza. 37-latek wpadł chwilę później w pobliżu swojego domu. Jak wykazało badanie, chwilę po włamaniu w jego organizmie znajdowały się prawie 3 promile alkoholu. Dalszym losem włamywacza zajmie się teraz prokurator i sąd. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.