Policjanci uratowali dwoje desperatów w ciągu godziny
Profesjonalizm, zdecydowanie i szybkość działania w czasie policyjnych interwencji to w wielu sytuacjach klucz do skutecznego zapobiegania ludzkim tragediom. Stróże prawa w swojej codziennej służbie często spotykają się z koniecznością ratowania ludzkiego życia, w tej szczególnej sytuacji gdy jego właściciel próbuje je sobie sam odebrać. W trakcie wczorajszej nocy będzińscy policjanci z ogniwa patrolowo - interwencyjnego musieli wykazać się tymi cechami aż dwukrotnie w ciągu godziny.
Informacja o awanturze w jednym z mieszkań przy ulicy Modrzejowskiej dotarła do oficera dyżurnego będzińskiej jednostki wczoraj kilka minut po północy. Pod wskazany adres, niezwłocznie został wysłany patrol policji. Mundurowi po przybyciu, już na klatce schodowej usłyszeli donośny krzyk dobiegający z jednego z mieszkań. Zza zamkniętych drzwi kobiecy głos wzywał pomocy... "ratunku, on chce się zabić". Nie zwlekając stróże prawa użyli siły i wyważyli drzwi. Po wejściu do mieszkania zastali 56-letniego mężczyznę trzymającego w ręce nóż, który nie krył swoich samobójczych zamiarów. Desperat został błyskawicznie obezwładniony i pozbawiony niebezpiecznego narzędzia. Wpływ na jego zachowanie miał bez wątpienia wypity wcześniej alkohol, To właśnie stan upojenia zdecydował o umieszczeniu mężczyzny na izbie wytrzeźwień. Kilka minut później w trakcie transportu 56-latka na izbę, stróże prawa natknęli się na kolejną osobę mającą zamiar targnięcia się na własne życie. Na Alei Kołłątaja policjanci zauważyli młodą kobietę, stojącą za barierką wiaduktu kolejowego tuż nad torowiskiem. Kobieta krzyczała do policjantów, aby się nie zbliżali bo i tak skoczy, gdy tylko nadjedzie najbliższy pociąg. Po trwającej ponad półgodziny rozmowie mundurowym udało się przekonać 36-letnią będziniankę by porzuciła swoje zamiary. Kobietą zaopiekowali się wezwani na miejsce ratownicy medyczni, którzy przetransportowali ją do szpitala.